Cmentarz parafialny w Grójcu przy ulicy Mogielnickiej. To tu 17 lat temu pochowałam mojego tatę. Pamiętam ten dzień, jakby to było wczoraj. Tą chwilę, gdy uświadomiłam sobie, że już go nie ma. Po rozpaczy trzeba było stawić czoła rzeczywistości. Pozałatwiać wszystkie sprawy dotyczące pogrzebu i pochówku. Na cmentarzu byłam osobiście, by wybrać miejsce spoczynku mojego taty. Mama nie nadawała się do tego, by to zrobić. Przeżywała jeszcze bardziej. A ja miałam obok męża, który cały czas mnie wspierał.
Wybraliśmy niewielkie miejsce na górce, nieopodal kaplicy cmentarnej. Miejsce bardzo ładne, jeśli w ogóle można tak nazwać pusty mały placyk wśród wielu pomników. Ale pamiętam słowa mojej mamy. Pięknie, tylko szkoda, że w tej starej części. Tam jest tak dużo bardzo starych grobów. Jako dziecko bałam się ich. Straszyły niszczejące i rozwalające się nagrobki. Do wielu z nich można było zajrzeć, bo kamień skruszał i porobiły się w nich dziury...
Ja tego nie widziałam. Widziałam jedynie górkę i widok na dużą część cmentarza. Widziałam drzewo tuż obok i kaplicę w oddali.