
Dzisiejsza aura wpływa na mnie tak sentymentalnie, że zamiast myśleć o tym co tu i teraz, ja sięgam pamięcią do ciepłych letnich dni. A jest co wspominać, bo słońca nam tego lata nie brakowało. Czasem wręcz byli tacy co narzekali na doskwierający nam upał. Czy ja byłam w tym gronie? No cóż... zdarzało mi sie coś "postękać", ale ogólnie staram się tego nie robić. Bo wiem, że później bardzo mi tego ciepła i tych słonecznych dni brakuje. Jak dziś. Kiedy horyzont spowija gęsta mgła, a słońca ani widu ani słychu.
Ja mam coś takiego, że nie muszę mieć ciepło. Kocham jesień, która zawsze nastraja mnie bardzo pozytywnie, gdy drzewa zaczynają mienić się czerwienią, brązem i złotem. Uwielbiam ich szelest pod butami podczas spaceru. Jak dotąd nigdy nie wyrosłam ze zbierania kasztanów i żołędzi. Z którymi potem często nie mam pojęcia co zrobić i zostawiam wszystkie na jakiejś ławce dla przypadkowego dziecka lub zwierzaczka. Jesień jest cudowna, gdy jest słoneczna. A zima? Może być mroźna, sucha, śnieżna (taka najlepsza), ale nich czasem to nasze słońce pojawia się na horyzoncie by oświetlić ten piękny świat. Wtedy człowiek ma więcej chęci do działania i energii! Zatem latem nie ma co narzekać. Trzeba się cieszyć, że mamy go tak dużo.
Ale nie o słońcu ani zmieniających porach roku miałam pisać tylko o Toruniu. Mieście, które od bardzo dawna jest mi bardzo bliskie. Dlaczego? Sama nie wiem. To niesamowite, ale miałam do tego miejsca ogromny sentyment jeszcze zanim poznałam te wszystkie wspaniałe osoby, które tam mieszkają. Zanim Toruń zaczął kojarzyć mi się z moimi pierwszymi malutkimi sukcesami fotograficznymi i cudownymi przyjaźniami na lata. Pierwszy raz przyjechałam tu dawno temu, gdy moich dzieci nie było jeszcze na świecie, a ja fotografowałam malutkim kompaktowym aparacikiem. Tego dnia zrobiliśmy sobie wycieczkę do Torunia z moją mamą i mężem. Ot tak, żeby pozwiedzać. I już wtedy się zakochałam.
Cudowna starówka, liczne małe uliczki, po których można by spacerować godzinami, pomnik Mikołaja Kopernika a tuż przed nim małego mosiężnego osiołka i Wisła... Spacer jej brzegiem to nic innego jak zapomnienie o wszystkim. Czysty relaks... W Toruniu tez dużo się dzieje. Tu jakieś muzeum, tam kolejne, liczne kamienice i ich niezwykłe historie, twórcze spotkania, ciekawe wydarzenia. Nie ma czasu na nudę. Wręcz przeciwnie. Każdy znajdzie w tym mieście coś dla siebie.
My w tym roku spędziliśmy w Toruniu aż dwa tygodnie. I choć wydawałoby się, że to strasznie długo i w takim czasie na pewno poznaliśmy miasto od podszewki, to muszę przyznać, że wcale tak nie jest. Wciąż znajduję tu coś o czym nie wiedziałam, wciąż są miejsca, do których jeszcze nie udało nam się dojść i są na naszej liście do zwiedzenia. Toruń czaruje swoim wdziękiem, zachęca licznymi atrakcjami. A mnie poza tym wszystkim ciągną tu ludzie, których poznałam i z którymi nawiązałam nic porozumienia. To cudowne, bardzo cenne przyjaźnie, które (mam nadzieję) przetrwają na zawsze. Nie wyobrażam sobie, żeby miałoby być inaczej...






































