Jeff's 
(Warszawa - Żwirki Wigury)
Spodziewałam się typowych żółtych stolików i skórzanych kanap, które znam z filmów lat 80. i 90. Tymczasem otoczył nas zupełnie inny świat – niemal jakbyśmy przenieśli się w czasie i przestrzeni, lądując prosto w sercu amerykańskiej nostalgii. Każdy szczegół zdawał się opowiadać swoją historię. Wesoła dziewczyna w krótkich dżinsowych szortach, białej koszulce, z czerwoną szminką na ustach i końskim ogonem na głowie zaprowadziła nas do stolika przykrytego obrusem w czerwoną kratkę. Na blacie leżało menu, pełne dań, które od razu przywodziły na myśl klasyczne amerykańskie smaki. 
Otoczenie było jak patchwork wspomnień i marzeń. Ściany obwieszone były metalowymi tabliczkami – tak gęsto, że wielkie ekrany telewizyjne prawie ginęły w tym chaosie, a ich nowoczesność nie zakłócała atmosfery. Ciepłe, żółtawe światło ogromnych szklanych lamp wypełniało przestrzeń, a gdzieniegdzie błyskały neony w stylu retro, rzucając na wszystko delikatne, kolorowe refleksy. Niektóre dodatki sprawiały, że można było poczuć się jak bohater klasycznego amerykańskiego filmu – stary dystrybutor paliwa, biała lodówka z czerwonym napisem "Coca-Cola", a nawet sygnalizacja świetlna. Muzyka płynęła z głośników – stare przeboje, które zawsze wywołują u mnie uśmiech. 
Restauracja była jak spełnienie amerykańskiego snu – na talerzu i w każdym zakątku tego niesamowitego miejsca.
Back to Top